Ciemna strona biometrii – z perspektywy Twojej prywatności
Dzięki dokonaniom biometrii obserwujemy ogromny technologiczny postęp. Rozpoznawanie indywidualnych cech ludzkich jest wykorzystywane między innymi do autoryzacji użytkowników przy kontroli dostępu do pomieszczeń, urządzeń i zaszyfrowanych danych. Rozwiązania biometryczne są stosowane między innymi na amerykańskich i australijskich lotniskach. W Australii odprawa paszportowa z zastosowaniem czytnika twarzy to proces trwający zaledwie 6 sekund, dlatego stosuje ją aż u 98% osób przekraczających tamtejszą granicę. Z technologią rozpoznawania twarzy wiążą się jednak także poważne zagrożenia. W dzisiejszych czasach możemy łatwo zmienić nazwisko i dane w mediach społecznościowych, ale ingerencja w rysy twarzy to już dużo poważniejszy proceder.
Poniżej prezentujemy sześć największych niebezpieczeństw związanych z globalną ekspansją rozwiązań biometrycznych.
1. Utracenie prawa do prywatności
Wraz z wdrożeniem przez FBI tzw. NGI-IPS – najnowszej generacji systemu rozpoznawania twarzy – powstała ogromna baza danych zawierająca zdjęcia skazanych lub oskarżonych osób. Wśród 412 milionów fotografii znalazły się jednak również portrety ludzi, wobec których nigdy nie prowadzono żadnego śledztwa. W FBI funkcjonuje specjalna jednostka do zarządzania nowoczesną technologią, która na podstawie podpisanych umów otrzymuje zdjęcia widniejące na prawach jazdy, paszportach i podaniach o wizę. Szacuje się, że Amerykanie dysponują liczbą 100 milionów zdjęć samych zagranicznych obywateli.
FBI posługuje się technologią rozpoznawania twarzy podczas rozwiązywania prowadzonych przez siebie spraw. Niestety, jest ona jeszcze niedoskonała, przez co wykazuje maksymalną skuteczność na poziomie 80-85% – nietrudno więc o ewentualną pomyłkę. Ponadto rosyjski wymiar sprawiedliwości przygotowuje wdrożenie analogicznej technologii pod nazwą FaceN. Nowy system ma zostać podłączony do setek tysięcy kamer nadzorczych rozsianych po całej Moskwie. Algorytm będzie mógł porównywać twarze przechodniów ze zgromadzoną bazą zdjęć przestępców, ale także wyszukiwać indywidualne osoby i dopasowywać ich zdjęcia do kont w mediach społecznościowych. Tym samym dane niewinnego, nagranego przez kamerę przechodnia będą mogły być inwigilowane w bardzo prosty sposób.
2. Nadużycia w egzekwowaniu prawa
Technologia rozpoznawania twarzy nie jest bezbłędna. Ponadto zarządzający tymi systemami dopuszczają się rażących nadużyć, co udowodniono chociażby w przypadku policji z San Diego. Głośną sprawę grożenia niewinnemu Aaronowi Harveyowi i nielegalnego wykorzystania jego wizerunku dokładnie opisał New York Times. Także w Bostonie testowano system biometryczny skanując twarze przypadkowych osób obecnych na koncertach i imprezach plenerowych. Na końcu okresu testowego projekt odwołano z przyczyn etycznych. Nie zmieniło to faktu, że technologia rozpoznawania twarzy stała się metodą powszechnie stosowaną przez agencje rządowe.
3. Szpiegowanie przez korporacje
Istnieją także bazy danych o wiele większe od kolekcji FBI. Wystarczy spojrzeć na media społecznościowe, takie jak Facebook, Instagram czy Google. Takie firmy posiadają własne, wciąż rozwijane i poprawiane systemy rozpoznawania twarzy. Microsoft pracuje obecnie nad aplikacją, która pozwoli rozróżniać użytkowników dzięki kamerze obecnej w laptopie lub w tablecie. Zgromadzone w ten sposób dane skutecznie zasilą i tak ogromną fotograficzną bazę.
Facebook wprowadził swój system rozpoznawania twarzy w 2012 roku. Od tej pory, podobnie jak Google, jest stale zarzucany sprawami sądowymi, na skutek czego w części regionów opcja została zablokowana. Nawet nie posiadając konta w żadnej sieci społecznościowej należy się liczyć z tym, że zdjęcia twarzy mogą trafić w ręce korporacji. Wystarczy, że znajomi otagują lub podpiszą grupową fotografię.
4. Każdego można odnaleźć
Powszechnie dostępne systemy rozpoznawania twarzy mogą być potężnym narzędziem w prowadzeniu prywatnego linczu oraz w obywatelskim wymierzaniu sprawiedliwości. Tak też stało się w przypadku dwóch młodych piromanów z Saint Petersburga, których uchwyciły kamery sąsiadów. Lokalna policja odmówiła otworzenia sprawy, ale lokatorom udało się ich odnaleźć dzięki systemowi FindFace. Chłopców ukarano wyrokiem. W tym przypadku skorzystano z dokonań biometrii w słusznej sprawie, ale wielu internautów wykorzystuje te same narzędzia do zastraszania i prześladowania innych ludzi. Tak też było z głośną sprawą odnalezionej przez FindFace aktorki porno. Internauci zasypali dziewczynę, jej znajomych i krewnych amatorsko zdobytymi dowodami. Dziś prywatność w sieci ma swoją wymierną cenę – przykładowo w przypadku FindFace za miesiąc spokoju należy zapłacić 8 dolarów miesięcznie.
5. Rozmyta granica między bezpieczeństwem a tragedią
Podczas gdy część ekspertów przekonuje, że biometria pomoże w uczynieniu świata bezpieczniejszym i łatwiejszym w obsłudze, inni przestrzegają przed zupełnie przeciwnym scenariuszem. Obecnie czołowe firmy pracują nad technologiami, które umożliwią autoryzację czy wysyłanie przelewów za pomocą selfie. Zrobienie szybkiego zdjęcia ma zastąpić czasochłonne wpisywanie ciągu skomplikowanych znaków. W dobie, w której można wydrukować kopię swojej twarzy w technologii 3D, wydaje się to jednak bardzo ryzykownym pomysłem.
6. Pułapki Anaface
Anaface to strona, która analizuje zdjęcia i na ich podstawie wydaje wyrok o stopniu atrakcyjności danej osoby. Pomijając fakt, że głównym kryterium oceny jest mało wymierna symetria, warunki użytkowania aplikacji są podane w niepokojąco mglisty sposób. Po zapoznaniu się z tysiącami znaków drobnym drukiem okazuje się, że użytkownicy strony dobrowolnie udostępniają licencję na wykorzystywanie i sprzedawanie wszystkich wgrywanych przez siebie zdjęć. Co więcej, Anaface nie pozwala na usuwanie uploadowanych fotografii.
Rządy, korporacje, firmy, indywidualne podmioty – wszyscy dążą do zgromadzenia własnej kolekcji zdjęć oraz personalnych danych. Stosując biometrię należy wziąć pod uwagę nie tylko zagrożenia pod kątem potencjalnych cyberataków, ale również naszej prywatności. Powinniśmy uważać z jakimi portalami i aplikacjami dzielimy się swoimi zdjęciami, ponieważ często ich usunięcie nie będzie już takie proste.